Ciepły wiatr rozwiał mi włosy, a promienie słoneczne delikatnie muskały policzki. Liście szeleściły cicho, a w powietrzu unosił się zapach kwiatów, które rosły na cmentarzu.
Jednego dnia wszystko straciło sens. Harry umarł, zabierając ze sobą wszystko - moją duszę, moje serce, moje życie. Zostawił tylko gniew, smutek, pustkę i naszą miłość, która płakała w kącie. Na ceremonii pogrzebowej nie było dużo ludzi, jedynie ja oraz przyjaciele Harry'ego. Pastor mówił jakieś słowa, ale nie słyszałam ich. Stałam jak sparaliżowana, nie wydając z siebie żadnego dźwięku. Nie płakałam, co było nowością, bowiem przez ostatnie dni nie robiłam nic innego. Nie czułam nic, oprócz tej pustki, która pochłaniała mnie od środka i smutku. Smutek to takie samo uczucie jakby się tonęło, albo grzebano Cię żywcem w ziemi. Każdy oddech dusi. Nie ma niczego, czego można by się przytrzymać, niczego w co można by się wbić pazurami. Nie ma wyjścia, trzeba odpuścić. Ja odpuściłam i tak nie miałam siły na dalszą walkę. Byłam jak robak, którego ktoś rozdeptał. Byłam niczym oprócz ciała, bo moja dusza umarła.
Lexi płakała w ramionach Matta, który tępo patrzył się w trumnę. Lily co chwila wycierała łzy i powtarzała sobie cicho, że to tylko zły sen i zaraz się obudzi. Dante obejmował ją w pasie, co chwila całując we włosy. Teraz mieli tylko siebie i nikogo więcej, no może zastępczą rodzinę Lily, która wcale się nią nie przejmowała. Jason stał obok mnie wraz z Max'em. Chyba bali się, że zrobię jakąś scenę, albo zemdleję, ale nie miałam takiego zamiaru. Chciałam stąd jak najszybciej pójść i zaszyć się w swoim pokoju. Po raz pierwszy w życiu pragnęłam samotności.
Zamknęłam oczy, przypominając sobie ten tragiczny dzień, który zabrał mi moją miłość.
"Moje dłonie trzęsły się, kiedy szłam w stronę domu gangu. Nagle przede mną pojawił się Matt, który był cały we krwi, co strasznie mnie przeraziło. Chciałam go wyminąć, lecz nie pozwolił mi na to, co spowodowało, że na niego wpadłam. Chwycił mnie za nadgarstki, kiedy zaczęłam się wyrywać. O co mu do cholery chodziło?
- Puść mnie! - krzyknęłam.
- Wracaj do domu - warknął, a ja pisnęłam, gdy wbił paznokcie w moją skórę.
- Gdzie jest Harry?! - wciąż się wierciłam. - Harry!
Nagle drzwi otworzyły się, ukazując Dante, który zacisnął szczęki, widząc co wyprawiamy.
- Puść ją, Matt - powiedział, zaciskając dłonie w pięści.
Matt puścił mnie i delikatnie popchnął, a ja fuknęłam, patrząc na niego zła. A więc tak się traktuje kobiety? Współczuję Lexi, że ma takiego chłopaka.
- Gdzie jest Harry? - spytałam, podchodząc do brata mojego chłopaka, a może byłego chłopaka?
Dante nic nie powiedział tylko westchnął ciężko i wpuścił mnie do środka. Niepewnie weszłam do salonu, a moje nogi zrobiły się jak z waty, gdy zobaczyłam zapłakaną Lexi. Rozejrzałam się dookoła, ale nigdzie nie było Harry'ego. Lily siedziała w kącie, ściskając poduszkę, a z jej oczu wylewał się ocean łez.
- Gdzie jest Harry? - mój głos zazdrżał.
Lexi zaczęła gorączkowo kręcić głową, a siostra Stylesa wybuchała jeszcze głośniejszym płaczem. Jason spuścił głowę i zaczął bawić się swoimi palcami. Nie, to nie mogło się dziać naprawdę.
- Gdzie on jest?! - krzyknęłam, a łzy pojawiły się w moich oczach.
- Przykro mi, Dru - Dante delikatnie chwycił mnie za ramię.
- To niemożliwe - wyszeptałam. - Powiedz, że to nieprawda!
Brat Harry'ego skrzywił się, gdy krzyknęłam na niego. Zacisnął usta i pokiwał przecząco głową. Zakryłam usta dłonią, aby zatrzymać szloch, który się z nich wydostał. Upadłam na kolana, płacząc jak mała dziewczynka. Praktycznie słyszałam jak moje serce zostało złamane. Krzyczałam jakbym była psychicznie chora, a wszyscy zebrani w pokoju patrzyli na mnie ze współczuciem. To nie mogła być prawda. Dlaczego mi to zrobił?
Boże, dlaczego mi go zabrałeś? Miał być ze mną do końca życia. Miał być zawsze przy mnie. Umierałam z bólu jaki mi zadano. Dlaczego nie zabrałeś mnie zamiast jego? Moje życie było niczym bez Harry'ego. Umarłam w tym samym momencie co on. Nigdy nie czułam takiego bólu, nawet po stracie rodziców. Wszyscy mnie zostawiali i chyba w końcu zrozumiałam dlaczego - nikt nie mógł ze mną wytrzymać. Bóg zabierał ich ode mnie, bo byłam przeklęta. Urodziłam się po to, aby cierpieć.
Moja głowa pulsowała z bólu, a w klatce piersiowej czułam żywy ogień. Wolałabym umrzeć niż czuć ten ból. Chciałam umrzeć i to wszystko zakończyć, ale nie mogłam. Musiałam samą siebie ukarać, a najgorszą karą jest życie na tym świecie."
- Opiekuj się nim, Panie - pastor zakończył swoje przemówienie, wzdychając cicho.
Na pewno wiedział, że właśnie umarł najniebezpieczniejszy morderca w naszym mieście. Jak się czuł z tym, że właśnie prosił Boga o łaskę dla niego?
Czterech silnych mężczyzn, zaczęło opuszczać trumnę do ogromnej dziury. Przełknęłam głośno ślinę, gdy dotknęła brudnej ziemi. Proszę, nie zakopujcie go.
Wszyscy po kolei wrzucali ziemię oraz kwiaty na trumnę. Ostatnia byłam ja. Piach palił moją dłoń a biała róża, którą trzymałam sprawiała, że miałam ochotę zacząć krzyczeć. Biała róża symbolizowała jego piękną duszę anioła. Wiedziałam, że był aniołem nawet mimo tego co robił. Był dobry, nie zasłużył na śmierć.
Rzuciłam to co trzymałam w dłoniach nawet nie patrząc w dół. Tępo wpatrywałam się w gęste drzewa, które rosły przy cementarzu. Dwie alejki dalej były groby moich rodziców, którzy także odeszli przeze mnie.
- Dru, idziemy? - Max spytał, gdy wszyscy zaczęli opuszczać przygnębiające miejsce.
- Zaraz do ciebie dojdę.
Mój brat westchnął cicho, ale spełnił moją prośbę. Wiedział, że było mi bardzo trudno, bowiem to właśnie on siedział cały czas przy mnie, gdy płakałam. Nie zostawiał mnie nawet na chwile, bojąc się, że mogłam coś sobie zrobić.
Poczekałam aż katakumba zostanie zamknięta, a grabarze również opuszczą te miejsce. Kiedy nikogo nie było już w pobliżuj przejechałam palcem po złotym napisie "Harry Edward Styles". Łzy pojawiły się w moich oczach, a po chwili spłynęły po czerwonych policzkach.
- Tak bardzo cię przepraszam, Harry - wyszeptałam. - To przeze mnie nie ma cię obok mnie. Chciałam żebyś tulił mnie przez całe życie, bo tylko w twoich ramionach czułam się bezpieczna. Doskonale pamiętam nasze pierwsze spotkanie wiesz? - zaśmiałam się przez łzy. - Byłam zachwycona twoim samochodem, ale kiedy zobaczyłam ciebie byłam już zauroczona. Dnerwowałeś mnie, to fakt, ale nie mogłam się oprzeć twojej urodzie. Potem wszystko zaczęło się komplikować, ale nie chciałam żebyś odchodził. Chciałam cię zmienić na lepsze, chciałam być z tobą do końca życia, ale teraz cię już nie ma. Kiedy w końcu znalazłam osobę, którą pokochałam całym sercem Bóg mi ją zabrał. Dlaczego? Proszę, powiedz mi, dlaczego dałeś się zabić.?Dlaczego mnie zostawiłeś? Potrzebuję twojego głosu, oczu, dotyku, ust, śmiechu, potrzebuję całego ciebie. Może właśnie w tym tkwi problem? Być może potrzebuję cię bardziej niż ty potrzebowałeś mnie?
Wzięłam głęboki wdech, wycierając twarz, próbując się choć trochę uspokoić. Musiałam mu powiedzieć wszystko, przeprosić za to co zrobiłam. Nie mogłam z tym żyć, to zbyt boli.
- Przepraszam, że uwierzyłam, że mógłbyś mnie zdradzić. Przepraszam, że pozwoliłam wrogowi się do mnie zbliżyć, że byłam taka naiwna. Przepraszam, że zniszczyłam twoje życie i ciebie. Nie chciałam tego, chciałam tylko być z tobą. To głupie, ale chciałam mieć z tobą dzieci. Byłbyś świetnym ojcem, wiesz? - zacisnęłam dłonie, wbijając paznokcie w skórę. - Nieustannie o tobie myślę. Myślę o przyszłości, która na nas czekała. I nie jestem gotowa żebyś odszedł, bo cię za bardzo kurwa kocham.
Zaszlochałam, obejmując się ramionami, jakby to miało wypełnić pustkę, która mnie ogarnęła. Tak bardzo mi go brakowało.
- Mówiłeś, że mnie nigdy nie zostawisz. Wróć, proszę.
Mój szept poleciał wraz z wiatrem gdzieś daleko. Czułam, że na mnie patrzył tymi swoimi zielonymi oczami, które przypominały wiosenną trawę. Bóg na pewno się nad nim zlitował i wziął go do nieba. Był wraz z innymi aniołami, które strzegły ludzi. Harry był moim aniołem stróżem, byłam tego pewna.
*
Siedząc skulona na łóżku patrzyłam przerażona na własny pokój. On tutaj był, siedział na tym łóżku, bawił się moimi rzeczami. Wszystko przypominało mi o nim. Nie chciałam tych wspomnień, nie chciałam pamiętać niczego.
Wyjęłam spod poduszki butelkę burbonu, po czym odkręciłam kurek. Ignorując pieczenie w gardle piłam alkohol. Nie przestawałam, zmuszając się do coraz większych łyków. Nie pogniewałabym się gdyby to mnie zabiło. Kiedy opróżniłam butelkę do połowy zrobiłam odważniejszy ruch. Rzuciłam koc na podłogę, a po chwili do niego dołączyły ramki na zdjęcia, figurki oraz moje prace. Zagryzłam mocno wargę, kiedy zobaczyłam portret Harry'ego. Podarłam go na kawałki, a następnie rzuciłam do reszty. Resztę alkoholu wylałam na przedmioty, po czym wyjęłam z kieszeni zapalniczkę i podpaliłam to. Ogień buchnął, a wszystko zaczęło się spalać, zamieniając w dym. Jak zaczarowana patrzyłam na pożar, który wznieciłam. Smród zaczął wypełniać cały pokoju. Zmienię się i będę taka jaka powinnam być. Paskudne życie było moim przeznaczeniem i musiałam się z nim zmierzyć. Będę gorsza niż każdy zabójca. Będę potworem bez serca, bo taka powinnam być. Dawna Dru zniknęła, a wraz z nią współczucie, miłosierdzie i nadzieja.
"Zmiany przychodzą jak lekki wiatr, który porusza zasłony o poranku i jak delikatne perfumy pachnące dzikimi kwiatami, ukrytymi w trawie."
Witam wszystkich, którzy postanowili przeczytać ten jakże okropny rozdział. Notka jest krótka to fakt, ale napisałam wszystko, co chciałam napisać. To koniec części pierwszej, a przed nami część druga. Chcecie ją w ogóle? Mam ją pisać na tym blogu, czy może założyć nowy? Jak uważacie? A i jeszcze nazwa! Tyle roboty, Boże pomóż mi!
Dziękuję za wszystkie komentarze i pytania na asku. Jeżeli czegoś nie wiecie, albo nie rozumiecie, to pytajcie mnie tam. Proszę, aby każdy z Was skomentował ten post i napisał mi co najbardziej podobało mu się w tej części. To dla mnie bardzo ważne, naprawdę. Błagam Was o komentarze choć nie powinnam, ale po prostu kocham czytać, to co piszecie.
Kocham Was! <3
Pozdrawiam xx
Dziękuję za wszystkie komentarze i pytania na asku. Jeżeli czegoś nie wiecie, albo nie rozumiecie, to pytajcie mnie tam. Proszę, aby każdy z Was skomentował ten post i napisał mi co najbardziej podobało mu się w tej części. To dla mnie bardzo ważne, naprawdę. Błagam Was o komentarze choć nie powinnam, ale po prostu kocham czytać, to co piszecie.
Kocham Was! <3
Pozdrawiam xx